„Na front”: w Słupsku słowa nauczyciela poprzedziły atak na ukraińskich uczniów

Mowa nienawiści w szkole i przemoc na ulicy

Źródło: Sestry.eu

W Słupsku doszło do brutalnego pobicia ukraińskich uczniów. Zdarzenie poprzedziły tygodnie napięć w szkole, w której – według relacji rodziców, uczniów oraz prawnika reprezentującego jedną z rodzin – miało dochodzić do obraźliwych wypowiedzi pod adresem dzieci z Ukrainy. Część z nich padła w obecności nauczyciela i została utrwalona na nagraniach.

Pobicie ukraińskich uczniów przed szkołą w Słupsku
Konsul otrzymał zapewnienie od policji o prowadzeniu czynności i wyjaśnieniu sprawy.

– Na obecnym etapie nie mówimy o przestępstwie z nienawiści na tle narodowościowym w przypadku nauczyciela, ponieważ brak jest znamion czynu zabronionego w rozumieniu kodeksu karnego. W grę wchodzi raczej niewykonywanie obowiązków służbowych. W odniesieniu do uczniów, którzy byli obecni na lekcji, możliwe, że wystarczą rozmowy wyjaśniające, praca z psychologiem oraz działania wychowawcze. Inaczej należy jednak oceniać zdarzenie, do którego doszło poza szkołą — tam, gdzie doszło do fizycznych obrażeń, czyn może zostać zakwalifikowany jako przestępstwo zagrożone karą do pięciu lat pozbawienia wolności. Ostateczna decyzja należy do prokuratury i sądu.

mówi — Dawid Dehnert, prawnik i obrońca praw człowieka

– Najważniejsze jest dokumentowanie takich zdarzeń. Nagrywać, nagrywać i jeszcze raz nagrywać. To właśnie nagrania stają się dowodem. Gdyby nie było zapisu audio, dziś prawdopodobnie nikt nie uwierzyłby dzieciom. Nagrywanie nie jest zabronione, a dobrej jakości materiał można zbadać pod kątem montażu, manipulacji czy użycia sztucznej inteligencji. Po odpowiedniej ekspertyzie jest to wiarygodny dowód. Dlatego trzeba dokumentować zdarzenia i informować dyrekcję szkoły. Jeśli szkoła nie reaguje, należy zwracać się do organów nadzorczych — urzędu miasta lub kuratorium oświaty. Skargi zgłaszane wyłącznie ustnie najczęściej kończą się stwierdzeniem, że przeprowadzono wewnętrzną kontrolę, a nauczyciel zaprzecza zarzutom — i na tym sprawa się kończy.

dodaje — Dawid Dehnert, prawnik i obrońca praw człowieka (Źródło: Sestry.eu)

Atmosfera wrogości w szkole

Z relacji świadków wynika, że podczas zajęć pojawiały się komentarze podważające godność uczniów ze względu na ich pochodzenie, a także prowokacje ze strony innych uczniów, odnoszące się do wojny w Ukrainie. Rodzice twierdzą, że reakcja dorosłych była niewystarczająca lub nie było jej wcale. To właśnie w takiej atmosferze, jak podkreślają, narastało poczucie przyzwolenia na wrogość.

Eskalacja po zakończeniu lekcji

Do eskalacji doszło po zakończeniu lekcji. W pobliżu szkoły ukraińscy uczniowie zostali zaczepieni przez grupę starszych chłopców. Padały wyzwiska i hasła o charakterze narodowościowym. W pewnym momencie jeden z napastników zadzwonił do kogoś i powiedział, że „Ukraińcy już tu są”. Chwilę później dołączyli kolejni sprawcy, którzy zaatakowali nastolatków. Jeden z chłopców został przytrzymany, drugi bity rękami i kopany. Pobicie przerwała dopiero reakcja przypadkowej osoby, która zagroziła wezwaniem policji.

Poważne skutki pobicia

Skutki napaści były poważne. Jeden z poszkodowanych doznał złamania obojczyka, u drugiego podejrzewano wstrząs mózgu. Rodzice relacjonują, że w dniu zdarzenia nie udało się od razu złożyć zawiadomienia na policji. Dopiero następnego dnia sprawa została formalnie przyjęta. Rodziny podkreślają, że nie była to bójka rówieśnicza, lecz atak kilku osób na młodszych uczniów.

Niedbalstwo i bezczynność polskiej policji

Jak relacjonuje prawnik, jedna z matek zgłosiła się na policję, aby poinformować o napaści, do której doszło przed szkołą. W komisariacie odmówiono jej przyjęcia zgłoszenia. Ukrainka nie zrezygnowała i następnego dnia ponownie udała się na policję. Dopiero wtedy funkcjonariusze zareagowali na zgłoszenie dotyczące ataku w pobliżu szkoły.

Przypomina się, że nie jest to odosobniony przypadek bullingu i prześladowania ukraińskich dzieci w polskich szkołach. Przykładowo w mieście Siedlce rodzice domagali się, aby nie przyjmować do klas dzieci z Ukrainy.

Wcześniej jedna z Ukrainek opowiadała, że gdy jej syn bawił się w piaskownicy na placu zabaw z małą polską dziewczynką, jej ojciec, słysząc ukraiński akcent, odciągnął córkę na bok, mówiąc: „Nie będziesz bawić się z tym ukraińskim chłopcem”.

Przypomina się również, że od 1 września 2024 roku Polska zobowiązała wszystkich ukraińskich uczniów przebywających na jej terytorium do nauki w polskich szkołach. Według posła Mikołaja Knyżyckiego wymóg ten może grozić całkowitą utratą identyczności całego pokolenia ukraińskich dzieci.

Działania instytucji i analiza dowodów

Sprawą zajmują się obecnie policja, kuratorium oświaty oraz inne instytucje. Nauczyciel, którego dotyczą zarzuty o niewłaściwe zachowanie, przebywa na zwolnieniu lekarskim. Nagrania z wypowiedziami mają być analizowane. Prawnik reprezentujący jedną z rodzin wskazuje, że materiał dowodowy oraz liczba świadków dają podstawy do rzetelnego wyjaśnienia sprawy.

Ważne!

Ta historia rodzi pytania wykraczające poza jedną szkołę i jedno miasto. O to, gdzie przebiega granica odpowiedzialności dorosłych. O to, jak reagują instytucje, gdy ofiarami są dzieci. I wreszcie o to, czy szkoła – miejsce, które powinno gwarantować bezpieczeństwo i równe traktowanie – potrafi skutecznie chronić tych, którzy są najsłabsi.

Rodzice poszkodowanych uczniów podkreślają, że nie chodzi im o zemstę, lecz o jasny sygnał, że przemoc i dyskryminacja nie mogą być bagatelizowane. Ich zdaniem tylko konsekwentna reakcja instytucji może zapobiec podobnym zdarzeniom w przyszłości.

0 0 głosy
Ocena artykułu
Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 Komentarze
Najstarsze
Najnowsze Najwięcej głosów
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze
0
Chętnie poznam Twoje przemyślenia, skomentuj.x