Demontaż torów do Rosji Łotwa — jeszcze kilka lat temu brzmiałoby to jak polityczna fantazja.
Dziś to realny scenariusz, o którym otwarcie mówi łotewski rząd.
Powód? Zagrożenie ze wschodu nie jest chwilową burzą, lecz długotrwałą rzeczywistością, z którą trzeba się pogodzić. Władze w Rydze stoją przed trudnym pytaniem:
Czy utrzymywać kolej, która prowadzi prosto w stronę agresora?
Rozłam z przeszłością
Kiedyś te linie kolejowe były symbolem handlu, ruchu ludzi i otwartych granic.
A dziś? Stały się źródłem niepokoju, przypominając o czasach, które mogą już nie wrócić.
Decyzja o demontażu torów ma być wyrazem dojrzałej polityki obronnej:
odcinamy drogi, które w niewłaściwych rękach mogą stać się zagrożeniem.
Jak zareagują mieszkańcy?
Granica to nie tylko linia na mapie.
To realne społeczności, biznesy, ludzie, którzy żyją z przepływu towarów.
Dla wielu z nich ten plan to:
– koniec dawnych szans
– strach o jutro
– poczucie izolacji
Ale jednocześnie — rośnie przekonanie, że niewygoda dziś może ochronić przetrwanie jutra.
Europa patrzy uważnie
Kraje bałtyckie, które już od dawna alarmują Zachód przed rosyjskim imperializmem, znów stają w pierwszej linii.
Ich decyzje stają się papierkiem lakmusowym przyszłości:
czy Europa potrafi realnie budować bezpieczeństwo, a nie tylko o nim mówić?