Polacy i Ukraińcy pogodzeni dopiero po śmierci? To, co zobaczyłem na Cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie, daje do myślenia

Lipiec 2015 roku – Łyczaków i pamięć Lwowa

Lipiec 2015 roku. Pogoda jakby dopasowana do miejsca. Kilkanaście minut deszczu, silny wiatr, za chwilę słońce, szarość chmur. I tak cały dzień. Zwiedzałem tego dnia Cmentarz Łyczakowski, dla nas, Polaków, symbol przeszłości Lwowa i jego mieszkańców, którzy rozsiani na wzgórzach świadczą o historii trudnej, naznaczonej niejednokrotnie krwią wspólnie przelaną w obronie ziemi przed wrogami. Niestety także w bratobójczych walkach Polaków z Ukraińcami, gdy magnateria zbytnio dokuczyła wolnościom kozackim. I jest inna twarz tej przeszłości – przez kilkaset lat żyliśmy we względnej zgodzie. Zabrakło woli, wyobraźni, aby wciągnąć Kozaków do budowy wspólnej Rzeczypospolitej, aby stała się matką trzech, a nie dwóch narodów.

Cmentarz Orląt

Groby ponad podziałami i cisza silniejsza niż ideologie

Na Łyczakowie, bez względu na poglądy, narodowość czy wyznanie, można znaleźć nagrobki różnych postaci. Te najciekawsze kryją szczątki zasłużonych dla polskiej kultury i nauki – Banacha, Konopnickiej, Zapolskiej. Jest i sam Ordon, bohater wiersza Mickiewicza. Piękny pomnik rodacy mu wystawili. I wielu, wielu innych – także Ukraińców, takich jak ich wieszcz Iwan Franko czy też senator RP Mychajło Czerkawśkyj, którego rodzina została wymordowana przez NKWD po napaści na Polskę. Patrząc na groby, człowiek się wycisza, dostosowuje do nich nawet szerokość uśmiechu, moc zadumy, natarczywość spojrzenia. To sprzyja myślom własnym, obcym papce telewizyjno-internetowej, gdzie różni nawiedzeni usiłują poprzez prawdziwe i urojone wydarzenia przekonać nas do swych tez. Duchy w alejkach proszą o modlitwę, skupienie, w zamian dają tłok dobrych fluidów, jakie opanowują spacerujących. Nigdzie nie czuć nienawiści – tej samej, jaką można zobaczyć wylewającą się niemal z ekranu komputera, kiedy otworzy się niektóre portale opanowane przez pseudonarodowców i ich sympatyków. Ale i pseudolewica ma spore zasługi na tym polu – ich wezwania brzmią niczym najgorsze sny chrześcijańskiego mieszkańca Państwa Islamskiego.

Krzyże, historia i wyrzut sumienia

To wszystko staje mi przed oczami, kiedy idę zielonymi alejkami cmentarza. Kiedy pomyślałem o tym, krzyże katolickie szyderczo przekrzywiły się, udając krzyże grekokatolickie, a te drugie udawały krzyże katolickie, dając mi do zrozumienia, jak nie na miejscu są nasze walki, potyczki słowne wraz z kubłami pomyj, jakie niosą. Oni tu są wszyscy pogodzeni – ba, nawet zaprzyjaźnieni. Nikołaj leży obok Jana, a Jan ceni sobie to towarzystwo. Razem obcują z Absolutem, dającym miłość, piękno i odpoczynek po zapewne udanym życiu. Gdy tylko to zrozumiałem, krzyże wróciły do swych pierwotnych postaci. Poszedłem dalej, odczytując przeróżne napisy, potykając się co chwilę o polskich patriotów, powstańców listopadowych, żołnierzy Napoleona, uczestników Wiosny Ludów na Węgrzech. Wszyscy mi wypominali marnowanie ich poświęceń, krwi ich towarzyszy broni. Oni walczyli nie dla wojny, a dla pokoju, którego my nie potrafimy zachować, a teraz nas napominają, że najważniejsza jest moralność, postępowanie zgodne z przykazaniami – wtedy nie będzie potrzeby wojowania.

Powstańcy, sumienie i odwaga odmowy

Mocno zmęczony (kondycja…) trafiłem na najpiękniejsze miejsce – najwyższy szczyt wśród Łyczakowskich wzgórz. Znalazłem tam powstańców styczniowych. Zmarli w różnym wieku, ale te dwa lata wojny, w jakiej uczestniczyli, stworzyły tak mocne więzi, że nawet umierając chcieli być pochowani wśród towarzyszy swej nierównej walki. Oj, nasłuchałem się tam… Bałem się, że zaraz któryś z nich wstanie, by potraktować mnie jak przedstawiciela głupoty ludzkiej, każącej nam się zabijać. Oni najlepiej wiedzą, co to znaczy zabijać i być zabijanym… I wcale nie chcą tego dla swych potomków. Skonfrontowawszy z Bogiem swój patriotyzm, otrzymali PRAWDĘ. Dostali jabłka z tego drzewa, gdy dotarli po ziemskiej wędrówce, ich smak starają się nam przekazać, a my… No bo kto rozmawia ze zmarłymi? Głupek wioskowy, a nikt być nim nie chce. Schodziłem ścigany ich śmiechem pełnym wyrzutu o naszą arogancję. Czy potrafimy zachować niepodległość zdobytą po tak krwawych latach? Czy potrafimy ją zachować w taki sposób, żeby po przejściu progu życia bez trwogi czekać na JEGO wyrok? Bo można być cynicznym, wygrywać słabości mniejszych, żyć ich kosztem. A można im pomagać, nauczać świat o potrzebie miłości – nie wojny. Nawet w narodach agresorów są przypadki odmowy wykonywania nieludzkich rozkazów wydanych rzekomo w obronie ojczyzny. Otto Schimek, Franz Jägerstätter, anonimowa mogiła żołnierza Wehrmachtu na drodze Końskie–Kielce, Świadkowie Jehowy rozstrzeliwani w Dachau – to dowody na ludzkie zachowanie o najwyższym poświęceniu.

Polacy, Ukraińcy i wojna – wtedy i dziś

Z daleka przebiło się słońce. Poprzez liście dostrzegłem wzgórze, gdzie pochowano Polaków broniących Lwowa przed Ukraińcami i Rosjanami – słynne Wzgórze Orląt Lwowskich. By do niego dojść, musiałem zejść w dolinę, gdzie leżą pochowani ukraińscy patrioci, jacy zginęli w walkach przeciwko Polakom i Rosjanom – żołnierze Ukraińskiej Armii Galicyjskiej. Ich koledzy walczyli potem ramię w ramię z Polakami przeciwko nawale bolszewickiej. Schodząc, dostrzegłem grupę tonących w kwiatach świeżych grobów. Domyśliłem się, kim są tam złożeni. Poczułem, że melancholię zastępuje ból i współczucie. Na grobach oprócz standardowych informacji są dodatkowe – gdzie, kto zginął, dlaczego. Smutek, żal za tyloma młodymi ludźmi, którzy polegli, walcząc w nierównej walce, nie mając na początku uzbrojenia, wyszkolenia, a nawet profesjonalnego dowodzenia. I pomyślałem o pewnych fotografiach pokazujących prawdę o zabitych Rosjanach w Donbasie. Pochówków dokonuje się po kryjomu, fałszywie wpisując miejsce śmierci – poligon lub wypadek samochodowy. Ciągłe pytanie „dlaczego?!!!!” kołacze się w pustej w tej chwili głowie.

Orlęta Lwowskie i odpowiedzialność żywych

Przechodziłem rzędy, czytając nazwiska – były różne: polskie, niemieckie, żydowskie. Na ścianie, gdzie uwieczniono Orlęta, znalazłem także niemieckie i żydowskie nazwiska. W czasie, kiedy starsi siedzieli w domu, młodzi Żydzi i Niemcy bili się ramię w ramię z ich polskimi rówieśnikami o POLSKI Lwów. Cmentarz Orląt Lwowskich jest pięknie odbudowany. Szczątki naszych żołnierzy z poszanowaniem poskładane do grobów. Odbyło się to dzięki ogromnej ofierze Polaków ze Lwowa i wielu ludzi dobrej woli z Polski. Biblia to bardzo mądra księga: „Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni”. Pamiętajmy o tym, kiedy zechcemy rozliczać innych.

zdjęcia autora

Źródło: fundacjawip

5 2 głosy
Ocena artykułu
Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 Komentarze
Najstarsze
Najnowsze Najwięcej głosów
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze
0
Chętnie poznam Twoje przemyślenia, skomentuj.x